niedziela, 30 listopada 2014

Tangle Teezer-czyli mój wczorajszy nabytek

Skuszona opiniami i tym,iż moje włosy obecnie są w stanie opłakanym skusiłam się wczoraj na zakup szczotki"Tangle Teezer".
Moje włosy od momentu farbowania czyli ok.8 lat Zawsze wypadały.Przez ten okres malowałam włosy na czarno,4 tygodnie temu postanowiłam zdjąć kolor...i co?
Kolor zdjęłam dekoloryzatorem "Renee Blanche" który serdecznie polecam :)
Włosy rozjaśniły mi się o jakieś 3 tony,ale największym błędem było pożałowanie pieniędzy na kolejne opakowanie Renee więc postanowiłam użyć rozjaśniacza,A całe zejście do jasnych kolorów wykonałam w ok.tydzień.Po rozjaśniaczu otrzymałam żółty rudy,czyli ani blond ani rudość.Nie byłam usatysfakcjonowana,więc nałożyłam farbę"popielaty blond co przyniosło kiepskie efekty.Po 5 dniach postanowiłam spróbować z farbą Schwarzkopf perfect mousse PRALINA.Przyniosło to efekt,który w 70% mnie zadowolił jednak ciemne prześwity sprawiają,że nadal nie czuje się komfortowo,ale nie narzekam :)
Jednak post ten miał być o szczotce Tangle,ale chciałam Wam przedstawić mój aktualny stan włosów,żeb było prościej.

Tak,więc szczotkę kupiłam w Douglas za 34,90,od razu po powrocie postanowiłam przeczesać moje włosy i co się okazało?...Ona naprawdę działa,swoich włosów znalazłam na niej może 3,ale wydaje mi się,że były to włosy które wcześniej już były wyrwane tylko trzymały się innych włosów.Niektórzy mówią że szczotka puszy,akurat w moim przypadku nie zauważyłam aby włosy stały się napuszone(czego nienawidzę),jest ona bardzo przyjemna,ponieważ można odczuć masaż skóry głowy co dla mnie jest świetne.Jedyną wadą dla mnie jest to że nie ma do niej żadnego futerału no ale zawsze można wykombinować coś samemu :









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz